Wyciągać wnioski. Kiedy emocje ustępują, spróbuj zrozumieć, co doprowadziło do kilku swoim rozwodzie. Nie wiń nikogo, po prostu patrzeć na siebie i byłego męża: jest przydatny do przyszłych stosunków, aby uniknąć tych samych błędów. Po prostu żyć. Nie umieścić na krzyżu. Znaleźć powody, dla radości, spacer, spotkać
Dwoje ludzi, wspólne plany, w konsekwencji ślub i przysięga bycia razem póki śmierć ich nie rozłączy. W tych planach nie ma rozwodu. A jednak, choć niechciany, zdarza się. Po nim trzeba zbudować swoje życie na nowo. Czy to możliwe?PustkaRozwód zazwyczaj nie kojarzy się dobrze. Jest końcem pewnego etapu w życiu, porażką i niemożnością przezwyciężenia trudności. Posklejanie życia na nowo, po tak traumatycznym doświadczeniu nie jest łatwe, ale nie niemożliwe. Potrzeba czasu i poukładania sobie pewnych spraw bez pośpiechu, trzeba domknąć drzwi za tym, co się na noweU bohaterki mojego artykułu, rozwód (którego nie rozważała) stał się faktem, ale i punktem zwrotnym w jej życiu i początkiem sporych zmian. Agnieszka Malinowska rozwiodła się niecały rok temu. Przyczyną były wielokrotne zdrady męża. Okazało się, że to nie pojedynczy wybryk, a notoryczny sposób na życie jej męża. Mimo wszystko starała się przebaczyć. Współmałżonek złożył jednak pozew.„Po wszystkim ogarnął mnie ogromny smutek i poczucie beznadziejności. Starałam się powstrzymać łzy, nic to nie dawało” – wspomina Agnieszka. Pewnego dnia jej 10-letnia córka zapytała, czy długo tak będzie się smucić. To był przełom. Kobieta postanowiła zawalczyć o siebie i wziąć się w garść. Zapisała się na kurs języka hiszpańskiego i kurs żeglarstwa, o których zawsze marzyła, zaczęła więcej podróżować i doceniać siebie. Dużo dało jej wsłuchanie się w siebie i zrozumienie swoich potrzeb, bez myślenia, co robi w tym czasie jej mąż i z kim w międzyczasie się spotyka.„Akceptowanie wielu partnerek Tomasza, przy jednoczesnym trwaniu związku małżeńskiego było już nie do zniesienia, rozwód był porażką, ale obecnie patrzę na wydarzenia z przeszłości w nieco inny sposób” – mówi Agnieszka. Złe emocje będą powracały, ale kobieta wierzy, że uda się je także:Obowiązkowe mediacje przed rozwodem. Mogą uratować wiele małżeństwWalka z tym, co byłoPsychologowie zwracają uwagę, że analiza winy po każdej ze stron, to nie jest łatwy proces. Pojawiają się myśli dotyczące niezrealizowanych planów, które nie wrócą. Warto czasem pozwolić sobie na łzy, wypłakać złe emocje, które się nagromadziły. Czas porozwodowy jest porównywalny do czasu żałoby po stracie bliskiej osoby i trzeba go przeżyć. Cierpienie po rozwodzie jest zawsze, nieważne, czy była to forma wyzwolenia od osoby stosującej przemoc czy nadużywającej alkoholu, czy też świadoma decyzja, wynikająca z innych przyczyn. To doświadczenie daje poczucie przegranej. Jest trudno naprawialne, czego dowiodły badania amerykańskiej psycholog Judith S. Wallerstein, z uniwersytetu w rozwodów dochodzi coraz częściej i z problemem organizacji życia po tych traumatycznych przeżyciach trzeba będzie się zmierzyć. Dane z Ministerstwa Sprawiedliwości z 2017 roku wskazują na prawie 70 tysięcy rozwiedzionych punktu widzenia Kościoła nie ma sytuacji, która by usprawiedliwiała rozwód. Ślub cywilny sam w sobie nie unieważnia ślubu kościelnego, bowiem w Kościele katolickim jest on sakramentem, który małżonkowie sobie udzielają. Wiele osób, dla których wiara jest istotna, decyduje się jednak na stwierdzenie nieważności wstydź się – poproś o pomocZnaczącą rolę w procesie dochodzenia do równowagi mają rodzina, przyjaciele. Rozmowa, bez oceniania i analizowania przeszłości jest ważna. Jeśli to konieczne, można umówić się na rozmowę z w afekcie nie jest rozwiązaniem. Robienie czegoś w poczuciu zemsty jest destrukcyjne i nie przynosi ukojenia. Podobnie zresztą jak nawiązywanie szybkich relacji, by uśmierzyć ból po rozstaniu. W działaniu pod wpływem emocji popełnia się błędy, których skutki mogą przynieść dodatkowe zmartwienia. Ucieczka w nałogi to również nie najlepszy traumą porozwodową można się uporaćGodną polecenia jest książka Williama E. Rabiora „Życie po rozwodzie”. Autor proponuje kilka ścieżek dla osób po rozwodzie, które solidnie przepracowane pomagają poradzić sobie ze stresem, smutkiem i mogą pomóc w uzdrowieniu ran i w ten nie dotyczy tylko kobiet, ale również mężczyzn, chociaż oni inaczej okazują swoje emocje na zewnątrz. Niezależnie jednak od tego, czy zmaga się z tym problemem mężczyzna, czy kobieta, warto pamiętać o kilku wskazówkach: nie należy robić nic na siłę, warto dać sobie czas na przemyślenia, ale nie tkwić w nieskończoność w poczuciu także:Napisała list do kochanki swojego męża. Co się wydarzyło?Czytaj także:Wydatki na wesele mają wpływ na długość małżeństwa. Brytyjscy naukowcy wykazują, że tak jest!
Pozytywne emocje można również uzyskać, pomagając komuś. Zapisz się do grupy wolontariuszy, zabierz kotka z ulicy lub po prostu pomoc sąsiadowi z ciężkimi torbami. Teraz wiesz, jak się uspokoić i zacząć żyć. Jak widać, istnieje wiele sposobów, najważniejsze jest znalezienie wśród nich tego, który najbardziej Ci odpowiada.
Ryszard1967 Moja historia może wydać się dziwna, ale jakiejś rady potrzebuję. Jestem już dojrzałym facetem ok. 50. Jestem rozwiedziony od prawie 8 lat. O rozwód wystąpiłem ja, dlatego, ze nie mogłem z żoną wytrzymać. Przez cały okres trwania małżeństwa wszczynała awantury, ubliżała, wykańczała mnie psychicznie. Po rozwodzie zostaliśmy przyjaciółmi. dzieci obecnie są dorosłe. Z byłą żoną widuję się regularnie po dwa razy w tygodniu, chodzimy na piwo, spędzamy miło czas. Trwa to od czasu rozwodu. Nie znalazłem nikogo po rozwodzie, dopiero dwa lata temu pojawiła się w moim życiu przyjaciółka (nie jest moją partnerką). O przyjaciółce ex żoną nic nie wie, bałem się po prostu, że nasze kontakty uległy by pogorszeniu, gdyby się dowiedziała. Rozważam od dłuższego czasu związek z przyjaciółką, czujemy do siebie coś więcej niż tylko sympatię, świetnie się dogadujemy, mnóstwo czasu razem spędzamy- czuję się przy niej szczęśliwy. Tylko ostatnio wystąpił problem, gdyż moja była żona wspomniała, że bardzo chciałaby, byśmy znów się zeszli i zaczęli wszystko od nowa. Faktem jest, że od rozwodu nie poniża mnie już, czasem jakieś drobne sprzeczki wywoła, fochami rzuca, ale nie jest to ubliżanie i poniżanie mnie, a zwykłe babskie obrażanie się. Do prawdy, nie wiem, co teraz zrobić? Z jednej strony mam ochotę dać byłej szansę, być może się zmieniła i pod jednym dachem nie urzadzi mi już piekła jak przed laty? A z drugiej strony mam teraz przyjaciółkę, z którą nie mam koszmarnych wspomnień, która jest "do rany przyłóż", dba o mnie i bardzo chciałaby być ze mną. Teraz nie wiem, co zrobić, gdyby nie te ostatnie słowa mojej ex, to bez wahania już dziś byłbym ze swoją przyjaciółką, która jest dla mnie bardzo ważna, którą uczuciem darzę. Ale też żal mi byłej żony, a jeśli jej zmiana jest trwała, to ja znów mógłbym mieć rodzinę, tym razem normalną rodzinę, a nie awanturniczą. Boję się tylko tego, że jeśli do niej wrócę, jej teraz drobne fochy przerodzą się w tamto wykańczanie psychiczne, awantury i poniżenie, a ja stracę możliwość bycia z przyjaciółką, która ma odmienny od mojej ex charakter i jest dla mnie bardzo dobra. Doradźcie- czy wybrać przyjaciółkę, czy dać szansę swojej byłej żonie, bo całkiem się pogubiłem w tym wszystkim i sam nie potrafię już racjonalnie tego ocenić
jak sie tak mocno kocha ,a trzeba się wyprowadzić . Zaczynać od zera to jak o tym myśle to chyba lepiej sie już zabić . Niewyobrażam sobie życia w samotności , przedwczoraj się wyprowadziłem z domu żonie powiedziałem ,że zostawiam jej wszystko bo nie może sie wyprowadzić i tułać z dzieckiem .
Witam! Bardzo proszę o pomoc, ponieważ nie wiem już co mamy zrobić.. Mój obecny mąż w sierpniu 2007r. wziął rozwód, z wspólnego z żoną mieszkania wyprowadził się w październiku 2006r. Podczas trwania małżeństwa powstały niebagatelne długi w 4 bankach (dwie umowy wobec innych banków mąż już spłacił) na łączną kwotę blisko 35 tyś. (na dzień dzisiejszy). W przypadku wszystkich umów współkredytobiorcą była ex żona. Ponadto w czerwcu ubiegłego roku pozwała nas również o płacenie alimentów na syna, który ma obecnie 19 lat i po raz trzeci nie ukończył I klasy szkoły zawodowej. Pomimo kilkakrotnych interwencji ze strony mojego męża Pani Ex nie zobowiązuje się w żadnym wypadku do spłaty żadnego z kredytów. W chwili, gdy jeden z banków wystosował do niej pismo mówiące o ewentualnym zajęciu jej zarobków na poczet jednego z kredytów Pani Ex podpisała z moim mężem umowę (w obecności świadków), iż zobowiązuje się do spłaty połowy jednego z kredytów. My wpłacaliśmy swoją część, ale niestety... Kilka dni temu okazało się, iż mężowi zabrano 2/3 pensji. Okazało się bowiem, iż żadnej spłaty połowy kredytu nie było! Pragnę jeszcze nadmienić, iż mąż zostawił byłej żonie wszystko w mieszkaniu spółdzielczym i opuścił dom z przysłowiową 1 torbą. Pani Ex pracuje i zarabia PLN, mąż ok. 2000 PLN. Za miesiąć spodziewamy się narodzin bliźniąt. Chcemy tylko normalnie żyć.; Niestety nie jesteśmy już w stanie spłacać wszystkich długów (tj. ok 1500 PLN miesięcznie). Sami wynajmujemy mieszkanie. Co możemy zrobić? Czy banki mogą uwzględnić naszą sytuację i zażądać solidarnej spłaty długów? BARDZO PROSZĘ O POMOC.
Do dnia 30 czerwca 2004 r. sytuację prawną osób rozwiedzionych regulował art. 28 ustawy z dnia 22 czerwca 1995 r. o zakwaterowaniu Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej (Dz. U. Nr z 2002 r., Nr 42, poz. 368.). Zgodnie z tym przepisem, w razie orzeczenia rozwodu małżonków zajmujących kwaterę mogli oni dalej zamieszkiwać w tej
Rozwód zbliżona do trzęsienia ziemi lub tsunami, tak hałaśliwa i niszczycielscy jego konsekwencje dla wszystkich jego uczestników. Ciężko przeżywają dzieci, rodzice, przyjaciele i po prostu bliscy tych, którzy zdecydowali się zerwać swoje małżeństwo. Co się dzieje w duszach bohaterów tego wydarzenia, pozostaje się tylko domyślać. Ale, sądząc, rozwód pozostawia tam czasem dożywotnio krwawiące rany. Jak żyć po rozwodzie? Jak nie wpaść w depresję, nie przełamać swój los i znaleźć siły do tego, aby znów w pełni istnieć w tym świecie?Jak żyć po rozwodzie?Jeden chiński mędrzec kilka wieków temu wypowiedział zdanie, które i dziś bardziej niż odpowiednie. Jej Sens w tym, że nie daj Bóg człowiekowi żyć w dobie przemian. Rozwód – to jest bardzo ambitny, wpływający na absolutnie wszystko głębinowe i powierzchniowe warstwy życia człowieka zmiana. A, jak wiadomo, zmiany – to stres. Po prostu w niektórych przypadkach, że jest dobry, a w innych (takich jak rozwód) – zły. Przecież po rozwodzie następuje utrata nie tylko partnera (nie ma znaczenia, ukochanego lub нелюбимого, nadal jest stosowany ciężko), ale i całego trybu życia. Razem z mężem lub żoną człowiek traci ugruntowane w tradycji, zwyczajów i obyczajów, które zostały utworzone za czas wspólnego życia. Dają poczucie stabilności i bezpieczeństwa, dawały poczucie trwałego fundamentu pod nogami. I to w nie najlepszy dzień to wszystko znika, porzuciło człowieka w kompletny chaos niepewności i rozpaczy. W tej sytuacji prawie u wszystkich pojawia się pytanie: «Jak żyć?» Po rozwodzie życie jest, po prostu będzie inny, ale nie znaczy, że zły. Jednak zrobić ją lepiej zrobić tylko samemu człowiekowi, пережившему mają dzieci, młode rodziny w obecnych warunkachWe wszystkich czasach dzieci rodziły się stale i bez szczególną uwagę do tej kwestii rodziców. W tym nie było po prostu potrzeby. Ale coś się wyraźnie zmieniło się w dzisiejszym stanie rzeczy. Co było przyczyną tego, że pytanie o to, jak mają dzieci,...Jak poderwać dziewczynę. Porady od kobiecej twarzyW dzisiejszym świecie dość często kobieta musi wziąć na siebie męskie obowiązki. I stopniowo tego rodzaju podstawienie początek przenikać nawet do relacji między płciami. Młodzi ludzie często zachowują się bardzo skromnie i nie wahała się nawet poroz...Jak żyć po rozwodzie: pomoc psychologicznaNiektórzy ludzie wpadają w taką rozpacz i depresję, że czasami nie mogą poradzić sobie ze swoim problemem. W takich przypadkach eksperci zaleca się, aby szukać profesjonalnej pomocy. Trzeba się kierować nie do mamom, przyjaciółkom, siostrom i braciom, a do wykwalifikowanych psychologów, którzy naprawdę mogą pomóc. Oczywiście, ich usługi wymagają nakładów finansowych, ale przedłużające się depresja, jak bomba zegarowa i w przyszłości może mieć negatywny wpływ na zdrowie w ogóle. Dobry fachowiec pomoże poradzić sobie z emocjonalnym dyskomfortem, skieruje i podpowie, jak podnieść swoją samoocenę, która u wielu mocno spada po rozwodzie. Kiedy ponownie odzyskają utracone poczucie własnej wartości, to można wrócić do normalnego, satysfakcjonującego etapNasze życie składa się z różnych okresów, etapów i nieskończonego doświadczenia, które otrzymujemy razem z nimi. Rozwód – to nowy etap, raz na której można zejść w dół lub w górę. Stronę płeć żeńska początkowo trudniej go przeżyć z powodu swojej emocjonalności, wrażliwości i ciśnienia różnych stereotypów, przyjętych w społeczeństwie. Jak żyć kobiecie po rozwodzie? To rozwiązuje tylko ona sama, ale, oczywiście, każdy chce jak najszybciej przejść ten trudny etap, aby wszystko co złe zostało za nami. Do tego trzeba nie zamykali się w sobie, żyć intensywny i pełnią życia. Znajdź sobie hobby, zanurzyć się z głową w pracy, poświęcaj zbyt wiele czasu dzieciom (zwłaszcza, jeśli są małe), zajmijcie się tańcem, naucz się grać na instrumencie, вышивайте, zwiąż ó rób wszystko, aby uciec od bolesnych myśli. A jak żyć po rozwodzie mężczyźnie? Oni są zawsze w lepszej pozycji. Ale im też nie jest łatwo w takiej sytuacji, i ratować się można tak samo, jak i kobietom ó żyć żywe i bogate życie, która z pewnością przyniesie spotkanie z nowym towarzyszem!
Autor: Paulina (---.gdynia.mm.pl) Data: 2014-06-12 22:17 Witam Was serdecznie ,moj mąż odszedł odemnie 3 lata temu zostawil mnie z córką w długach wogóle zapomniał o nas wychowuje ze swoja nowa kobietą jej dziecko na swoje nie łoży nie pamięta o urodzinach mnie traktuje jak wroga czasami przejedzie koło naszego domu autem sama nie wiem po co .Odszedł z dnia na dzien wczesniej jak
Witam, mija 3 miesiąc od rozwodu a ja dalej żyję w koszmarze. Po krótce opiszę moją sytuację. Mam na wychowaniu 2 dzieci 2 i 10lat, alimenty zasądzone 800zl, nie pracuję, ale pracy non stop szukam, mój problem polega na mieszkaniu. Były mąż non stop każe nam sie wyprowadzić, ja nie mam gdzie nie stać mnie na żaden wynajem a on każe mi iść do rodziców, gdzie tam nie mam warunków na mieszkanie, jest zimno, na ścianach wilgoć i co tylko, poza tym mój ojciec choruje na schizofrenie i poprostu obawiam się o to jak ma nawroty tej choroby, przecież ja mam 2 dzieci...Mieszkanie zostało kupione przez byłego męża przed ślubem na kredyt który do dziś spłaca, zostało jeszcze 15 lat, ja i dzieci jesteśmy tam zameldowani. Wiem że musi mieć nakaz eksmisji itp itd, ale on nie zrobi raczej tego, w kółko tylka gada że mam się dobrowolnie wyprowadzić. Mieszkamy w tym mieszkaniu razem , na 40m2, koszmar tak żyć się nie da, zwłaszcza że on chodzi i w kółko gada to jest moje, ja tu mogę robić co chcę, słucha głośno muzyki czasem nawet do 21, pije po kilka piw na dzień, dręczy mnie psychicznie...Co ja mogę zrobić w tej sytuacji? Czy on nie musi mnie w jakikolwiek sposób spłacić czy cokolwiek?
Żona dosyć szybko po ślubie zaczęła przejawiać niedojrzałość emocjonalną a wyglądało to tak: 1. Rok po ślubie. Zaczęło mi się nie podobać zachowanie żony. Oddaliła się ode mnie. Widziałem, że coś jest nie tak. Pewnego wieczoru jak zasypialiśmy dostała smsa o mniej więcej takiej treści "Spisz już kotku?"
Przesunięty przez: Colorblind2010-07-26, 09:55 Autor Wiadomość Barthez27 Dołączył: 26 Lip 2010Posty: 3 Wysłany: 2010-07-26, 00:48 Życie po rozwodzie, zdradzie jak żyć jak się nie poddać.. Witam wszystkich... Jestem tu po raz pierwszy... Dziś nie mam weny twórczej...ale chciałbym się czymś podzielić z wami.. Jestem już 20 dni po rozwodzie ...trwał 40minut.... za porozumieniem... I właśnie ot tak w 40 minut przekreśliłem 7 lat związku małżeńskiego..... Zacznę od początku.. całe życie robiłem wszystko by było bardzo dobrze ...aż tu wyszło że ŻONA MNIE ZDRADZIŁA.... Podejrzewałem już kiedyś coś takiego nawet mi się przyznała ale później się wyparła po roku powtórka z rozrywki..zdrada... Po tym kazałem jej złożyć papiery rozwodowe.. Jest po wszystkim a ja nie umie sobie z tym poradzić ...mimo że jestem ogolnie twardym gościem.. Na domiar tego pracowałem u teścia więc wszystko się zawaliło....Teraz po raz kolejny jestem kierownikiem dużej gastronomii i niby jest ok... Na poczatku nienawiść...straszna nienawiść ....jak mogła ,.....później juz nie a teraz to nawet myśli o pojednaniu ... mimo rozwodu... Myśli które kłebią się w głowie każdego dnia ....we śnie i w dzień.... i częściej niż okazjonalnie alkohol stany depresji... i tak to wygląda .... Jak sobie z tym poradzić ....mam "nową" kobietę ale nic do niej nie czuję tylko seks nie mógłbym jej oszukiwać więc jej powiedziałem o tym i jest ok... wspólnie spędzamy czas weekendy i w ogóle ...ale dalej myśli się kłębią i nic nie pomaga ....Jak sobie z tym wszystkim poradzić ....PISZCIE BARDZO PROSZĘ .. Martina Zaproszone osoby: 14 Tytuł: słodziak *^_^* Dołączyła: 11 Paź 2005Posty: 15490Skąd: Poznań Wysłany: 2010-07-26, 05:15 niestety zawsze płacze nie ten, który przestał kochać tylko ten, którego przestano.. myślę że potrzebujesz czasu, ale dość sporo czasu.. cóż tu więcej powiedzieć. postaraj się nie pić, bo to ci w niczym nie pomoże.. z resztą jakoś sobie poradzisz, jeszcze nie teraz, może nawet jeszcze nie za miesiąc czy trzy miesiące, może dopiero za pół roku, ale poradzisz sobie, tego możesz być pewien.. tylko nie dawaj sobie wejść na głowę byłej żonie.. żadnych pojednań, źle na tym wjdziesz.. _________________niezależność, radość życia, brak obsesji ♫ fortuna Dołączył: 25 Lip 2010Posty: 84 Wysłany: 2010-07-26, 09:53 Barthez27 napisał/a: Podejrzewałem już kiedyś coś takiego nawet mi się przyznała ale później się wyparła po roku powtórka z rozrywki..zdrada... Wiesz, ja myślę że tu już w tym momencie był błąd. Nie wiem jak wyglądała wtedy wasza rozmowa więc trudno mi cokolwiek napisać, ale może tak ustosunkuję się ze swojego punktu widzenia. Otóż w takich sytuacjach pewnie ciężko zachować zimna krew i jest awantura. Dobrze, to raczej odruch, tylko co dalej? Dalej jeśli chce się być ze sobą, nie jest to takie proste. Sama miłość nie wystarcza, bo ona może okazać się jednak już inna. W związku coś się stało. Należało przedyskutować co? Gdzie był błąd, że doszło do zdrady. Bo tam gdzie nie ma zaniedbania, zdrady nie będzie. Dalej? Dlaczego później wyparła się ? Wygląda na to, że sprawa była "na wokandzie" dość długo. Tak naprawdę, sądzę że nie byłeś w stanie pogodzić się ze zdradą i dawałeś jej to ciągle odczuć. Z jednej strony, wcale się nie dziwię. To jest bolesne, jednak trzeba było się zastanowić czy faktycznie miłość wszystko wybacza, bo widzisz od wybaczenia i zapomnienia jest daleka droga. Czasem w takich sytuacjach, bardzo pomocna jest obca osoba. Jeśli chce się ratować związek, należy zrozumieć przyczynę rozpadu w tym przypadku zdrady. Nie można żyć dalej z poczuciem ciągłej winy i ciągłego obwiniania, bo tego nikt nie wytrzyma długo. Barthez27 napisał/a: po roku powtórka z rozrywki..zdrada... Widzisz, trudno mi tak po tym co napisałeś cokolwiek powiedzieć, dlaczego ponownie do tego doszło. Zwykło się przychylać do osoby zdradzonej a nie koniecznie musi to mimo wszystko być osoba "poszkodowana". Nie wiem przecież jaki byłeś dla niej, co było nie tak, czy czuła się szczęśliwa w związku. Nie chcę też twierdzić że wina była twoja, bo tego nie wiem- nie znam Ciebie, a krótka informacja że zdradziła ponownie o niczym mi nie mówi. Barthez27 napisał/a: Na poczatku nienawiść...straszna nienawiść ....jak mogła No właśnie, uczucie które nam towarzyszy podczas wielkiego bólu gdy nas oszuka ktoś bardzo bliski. Uczucie które doprowadza do popełniania jeszcze większych błędów. Ty go popełniłeś. Dlaczego, otóż ... Barthez27 napisał/a: Po tym kazałem jej złożyć papiery rozwodowe.. Otóż działałeś pod wpływem ogromnej emocji zwanej złością i nienawiścią. Nie byłeś gotowy na rozwód. Nie byłeś gotowy na nic. Czasem właśnie ta złość zaślepia nam prawdziwe uczucia i to co czujemy. Szkoda że w tym czasie, nie trafiłeś na kogoś, kto by Ci pomógł i skierował do poradni małżeńskiej. Ktoś mądry, pomógłby Ci pozbierać się a kto wie, czy nie odnaleźć błędu w małżeństwie albo wyleczyć się od "nieuczciwej" żony. Albo, albo- bo ja nie wiem gdzie był problem i dlaczego tak się działo. Barthez27 napisał/a: mam "nową" kobietę ale nic do niej nie czuję tylko seks Zastanawia mnie dlaczego tak od razu poznałeś nową kobietę? Komu co chciałeś udowodnić? Myślę że sam sobie, aby zabić prawdziwe uczucia, aby pokonać złość, nienawiść. Tym czasem sam siebie ukarałeś i karzesz dalej. Nie był to czas ani na nowy związek, ani na nową znajomość. Barthez27 napisał/a: Myśli które kłebią się w głowie każdego dnia ....we śnie i w dzień.... i częściej niż okazjonalnie alkohol stany depresji... i tak to wygląda .... Wygląda na to, że nadal kochasz byłą żonę i popełniłeś zbyt dużo pochopnych błędów. Lecz tu znowu pytanie. Czy faktycznie nadal ja kochasz czy to lata zrobiły swoje że się przyzwyczaiłeś, a może tylko męska duma- jak mogła skoro była moją. Tu znowu bym napisała- pomoże psycholog. Pomoże odnaleźć to, czego jeszcze na chwilę obecną sam nie możesz zrozumieć, zobaczyć, bo masz obraz bólu, nienawiści i zakłębionych myśli. Barthez27 napisał/a: .później juz nie a teraz to nawet myśli o pojednaniu ... mimo rozwodu... Widzisz- czasem rozwód niczego też nie przekreśla. Postąpiliście oboje pochopnie, a wygląda na to że oboje siebie szukacie. Idźcie do poradni. Niech ktoś mądry, niezależny, postara wam się pomóc. Nie oznacza to że macie przed sobą wspólna jeszcze przyszłość, choć kto wie. Z całą pewnością, postronna osoba pomoże rozwiązać wam przyczynę takich postępować i zrozumieć czego oboje chcecie. Wtedy też uświadamiając sobie w jakim tkwisz punkcie, będzie łatwiej wybrać Ci dalszą drogę. Barthez27 napisał/a: i częściej niż okazjonalnie alkohol stany depresji... i tak to wygląda .... Nie czekaj aż się stoczyć. Pomóż sobie, bo tej pomocy potrzebujesz. Alkohol nie rozwiązuje problemów a depresja doprowadzi do szaleństwa. Barthez27 napisał/a: mam "nową" kobietę ale nic do niej nie czuję tylko seks nie mógłbym jej oszukiwać więc jej powiedziałem o tym i jest ok... wspólnie spędzamy czas weekendy i w ogóle W sumie szczerze to kolejny dramat. ten dramat szykuje sobie nowa twoja partnerka. To twój kolejny błąd. Nie można swojego dramatu, zatapiać w kieliszku i uczuciach innej osoby. Nowa partnerka niby jest świadoma że tak naprawdę poznałeś sobie ją niby jako "lek" . Jednak w chwili poznania lekiem się nie czuła. Współczuje w sumie jej bo to praktycznie "ofiara" twojego nieudanego związku. Zrób coś z tym. Idź do psychologa. _________________Obawiać się trzeba nie tych co mają inne zdanie, lecz tych, co mają inne zdanie, ale są zbyt tchórzliwi by je wypowiedzieć. Barthez27 Dołączył: 26 Lip 2010Posty: 3 Wysłany: 2010-07-27, 19:48 Martina napisał/a: niestety zawsze płacze nie ten, który przestał kochać tylko ten, którego przestano.. myślę że potrzebujesz czasu, ale dość sporo czasu.. cóż tu więcej powiedzieć. postaraj się nie pić, bo to ci w niczym nie pomoże.. z resztą jakoś sobie poradzisz, jeszcze nie teraz, może nawet jeszcze nie za miesiąc czy trzy miesiące, może dopiero za pół roku, ale poradzisz sobie, tego możesz być pewien.. tylko nie dawaj sobie wejść na głowę byłej żonie.. żadnych pojednań, źle na tym wjdziesz.. Nie mam zamiaru się pojednywac !!! I nie ma takiej mozliwości żeby mi weszła na głowę tego jestem pewien Chyba masz racje zranienie...nic tak bardziej nie boli [ Dodano: 2010-07-27, 20:08 ] fortuna napisał/a: Barthez27 napisał/a: Podejrzewałem już kiedyś coś takiego nawet mi się przyznała ale później się wyparła po roku powtórka z rozrywki..zdrada... Wiesz, ja myślę że tu już w tym momencie był błąd. Nie wiem jak wyglądała wtedy wasza rozmowa więc trudno mi cokolwiek napisać, ale może tak ustosunkuję się ze swojego punktu widzenia. Otóż w takich sytuacjach pewnie ciężko zachować zimna krew i jest awantura. Dobrze, to raczej odruch, tylko co dalej? Dalej jeśli chce się być ze sobą, nie jest to takie proste. Sama miłość nie wystarcza, bo ona może okazać się jednak już inna. W związku coś się stało. Należało przedyskutować co? Gdzie był błąd, że doszło do zdrady. Bo tam gdzie nie ma zaniedbania, zdrady nie będzie. Dalej? Dlaczego później wyparła się ? Wygląda na to, że sprawa była "na wokandzie" dość długo. Tak naprawdę, sądzę że nie byłeś w stanie pogodzić się ze zdradą i dawałeś jej to ciągle odczuć. Z jednej strony, wcale się nie dziwię. To jest bolesne, jednak trzeba było się zastanowić czy faktycznie miłość wszystko wybacza, bo widzisz od wybaczenia i zapomnienia jest daleka droga. Czasem w takich sytuacjach, bardzo pomocna jest obca osoba. Jeśli chce się ratować związek, należy zrozumieć przyczynę rozpadu w tym przypadku zdrady. Nie można żyć dalej z poczuciem ciągłej winy i ciągłego obwiniania, bo tego nikt nie wytrzyma długo. Barthez27 napisał/a: po roku powtórka z rozrywki..zdrada... Widzisz, trudno mi tak po tym co napisałeś cokolwiek powiedzieć, dlaczego ponownie do tego doszło. Zwykło się przychylać do osoby zdradzonej a nie koniecznie musi to mimo wszystko być osoba "poszkodowana". Nie wiem przecież jaki byłeś dla niej, co było nie tak, czy czuła się szczęśliwa w związku. Nie chcę też twierdzić że wina była twoja, bo tego nie wiem- nie znam Ciebie, a krótka informacja że zdradziła ponownie o niczym mi nie mówi. Barthez27 napisał/a: Na poczatku nienawiść...straszna nienawiść ....jak mogła No właśnie, uczucie które nam towarzyszy podczas wielkiego bólu gdy nas oszuka ktoś bardzo bliski. Uczucie które doprowadza do popełniania jeszcze większych błędów. Ty go popełniłeś. Dlaczego, otóż ... Barthez27 napisał/a: Po tym kazałem jej złożyć papiery rozwodowe.. Otóż działałeś pod wpływem ogromnej emocji zwanej złością i nienawiścią. Nie byłeś gotowy na rozwód. Nie byłeś gotowy na nic. Czasem właśnie ta złość zaślepia nam prawdziwe uczucia i to co czujemy. Szkoda że w tym czasie, nie trafiłeś na kogoś, kto by Ci pomógł i skierował do poradni małżeńskiej. Ktoś mądry, pomógłby Ci pozbierać się a kto wie, czy nie odnaleźć błędu w małżeństwie albo wyleczyć się od "nieuczciwej" żony. Albo, albo- bo ja nie wiem gdzie był problem i dlaczego tak się działo. Barthez27 napisał/a: mam "nową" kobietę ale nic do niej nie czuję tylko seks Zastanawia mnie dlaczego tak od razu poznałeś nową kobietę? Komu co chciałeś udowodnić? Myślę że sam sobie, aby zabić prawdziwe uczucia, aby pokonać złość, nienawiść. Tym czasem sam siebie ukarałeś i karzesz dalej. Nie był to czas ani na nowy związek, ani na nową znajomość. Barthez27 napisał/a: Myśli które kłebią się w głowie każdego dnia ....we śnie i w dzień.... i częściej niż okazjonalnie alkohol stany depresji... i tak to wygląda .... Wygląda na to, że nadal kochasz byłą żonę i popełniłeś zbyt dużo pochopnych błędów. Lecz tu znowu pytanie. Czy faktycznie nadal ja kochasz czy to lata zrobiły swoje że się przyzwyczaiłeś, a może tylko męska duma- jak mogła skoro była moją. Tu znowu bym napisała- pomoże psycholog. Pomoże odnaleźć to, czego jeszcze na chwilę obecną sam nie możesz zrozumieć, zobaczyć, bo masz obraz bólu, nienawiści i zakłębionych myśli. Barthez27 napisał/a: .później juz nie a teraz to nawet myśli o pojednaniu ... mimo rozwodu... Widzisz- czasem rozwód niczego też nie przekreśla. Postąpiliście oboje pochopnie, a wygląda na to że oboje siebie szukacie. Idźcie do poradni. Niech ktoś mądry, niezależny, postara wam się pomóc. Nie oznacza to że macie przed sobą wspólna jeszcze przyszłość, choć kto wie. Z całą pewnością, postronna osoba pomoże rozwiązać wam przyczynę takich postępować i zrozumieć czego oboje chcecie. Wtedy też uświadamiając sobie w jakim tkwisz punkcie, będzie łatwiej wybrać Ci dalszą drogę. Barthez27 napisał/a: i częściej niż okazjonalnie alkohol stany depresji... i tak to wygląda .... Nie czekaj aż się stoczyć. Pomóż sobie, bo tej pomocy potrzebujesz. Alkohol nie rozwiązuje problemów a depresja doprowadzi do szaleństwa. Barthez27 napisał/a: mam "nową" kobietę ale nic do niej nie czuję tylko seks nie mógłbym jej oszukiwać więc jej powiedziałem o tym i jest ok... wspólnie spędzamy czas weekendy i w ogóle W sumie szczerze to kolejny dramat. ten dramat szykuje sobie nowa twoja partnerka. To twój kolejny błąd. Nie można swojego dramatu, zatapiać w kieliszku i uczuciach innej osoby. Nowa partnerka niby jest świadoma że tak naprawdę poznałeś sobie ją niby jako "lek" . Jednak w chwili poznania lekiem się nie czuła. Współczuje w sumie jej bo to praktycznie "ofiara" twojego nieudanego związku. Zrób coś z tym. Idź do psychologa. więc po kolei.. Wszystko jest bardzo trafne sam bym tego lepiej nie ujał ale.. ja to wiem niestetyja to wiem mimo wszystko tak sie zachowuje ... Ale po kolei : Tak po zdradzie była rozmowa sam zacząłem sie obwiniac i chciałem sie pomimo jej zdrady zmienic ale....ona zachowywała sie jak gdyby nigdy nic ...... Ja winny się czułem bardzo i wszystkom chciałem zmienić i zmieniałem robiłem co tylko chciała i ona robiła co chciała dawałem jej duza swobodę a ona jeszcze to wykorzystała/..... Dalej Nie umiałbym życ po już drugiej zdradzie stad te papiery a u psychologa byłem ..Ale juz tylko dla siebie nie dla małżeństwa juz nie chcę nic ratować ..mało tego jeśli były problemy to ja zawsze chciałem iść do poradni itd. ona nie widziała potrzeby "Myślę że sam sobie, aby zabić prawdziwe uczucia, aby pokonać złość, nienawiść. Tym czasem sam siebie ukarałeś i karzesz dalej. " z tym sie zgadzam w 100% nic dodać nic ująć ... Tak wszystko naraz lata przyzwyczajenia , duma to podstawa tych stanów nie miłość albo chce żeby nie była to miłość "kiedy raz zastanowisz się czy kochasz tzn. że juz dawno przestałeś kochac" Razem??? Do poradni ??? Teraz???? Nigdy w zyciu !!!! Jak juz pisałem to ja zawsze kierowałem sie w ta strone czesto po rozmowach z mama ktora chciała by było dobrze i zawsze rozmawialem chciałem wszystko wyjasnic oczyscic atmosfere....ona nigdy ...I nie szukacie siebie ...tylko ewentualnie ja szukam podświadomie choś nie chce ona nic nie czuje /.... Teraz juz Znajomej tak nie traktuje jest mi blizsza oboje wiemy ze nie jestesmy i nie bedziemy para ale utrzymuje z nia staly kontakt i jest wspaniala osoba ktorej nigdy nie chcialbym zranic zreszta nie jestem tego typu facetem .. nie ja .. zawsze bylem wierny przez wszystkie lata zwiazku praktycznie nie spojrzalem na inna ... I wlasnie za to mam podziekowania.. Dziekuje za bardzo trafne rozlozenie na lopatki mojego tematu i analize ktora jest bardzo trafna .. Jesli masz ochote pisz jeszcze fortuna Dołączył: 25 Lip 2010Posty: 84 Wysłany: 2010-07-27, 21:38 Barthez27 napisał/a: Ja winny się czułem bardzo i wszystkom chciałem zmienić i zmieniałem robiłem co tylko chciała i ona robiła co chciała dawałem jej duza swobodę a ona jeszcze to wykorzystała/..... Wybacz ale mężczyzna nie może robić wszystkiego czego chce kobieta. To jak pantoflarz i dobre tylko na krótką metę. Musi być jakaś granica, jak i okazanie swojego ja. Barthez27 napisał/a: Ale juz tylko dla siebie nie dla małżeństwa juz nie chcę nic ratować .. Oj coś mi się wydaje że chyba sam siebie oszukujesz. Nie chcesz nic ratować a pierwszym poście piszesz coś zupełnie innego. Wobec tego jak to wytłumaczysz? Barthez27 napisał/a: Na poczatku nienawiść...straszna nienawiść ....jak mogła ,.....później juz nie a teraz to nawet myśli o pojednaniu ... mimo rozwodu... Myśli które kłebią się w głowie każdego dnia ....we śnie i w dzień.... i częściej niż okazjonalnie alkohol stany depresji... i tak to wygląda .... Jak sobie z tym poradzić ....mam "nową" kobietę ale nic do niej nie czuję tylko seks nie mógłbym jej oszukiwać więc jej powiedziałem o tym i jest ok... wspólnie spędzamy czas weekendy i w ogóle ...ale dalej myśli się kłębią i nic nie pomaga ....Jak sobie z tym wszystkim poradzić ....PISZCIE BARDZO PROSZĘ .. Barthez27 napisał/a: Razem??? Do poradni ??? Teraz???? Nigdy w zyciu !!!! Wobec tego w jakim celu napisałeś pierwszy post? Coś mi nie gra w twoich wypowiedziach. Barthez27 napisał/a: Teraz juz Znajomej tak nie traktuje jest mi blizsza oboje wiemy ze nie jestesmy i nie bedziemy para ale utrzymuje z nia staly kontakt i jest wspaniala osoba ktorej nigdy nie chcialbym zranic zreszta nie jestem tego typu facetem .. nie ja .. zawsze bylem wierny przez wszystkie lata zwiazku praktycznie nie spojrzalem na inna Ale to nie zmienia faktu że mimo wszystko jest dalej lekiem. Nie spojrzałeś ale szybko znalazłeś pocieszenie. Nie chcę być źle odebrana, ale czytając Ciebie jeszcze większych nabieram wątpliwości w twoje słowa. Barthez27 napisał/a: I wlasnie za to mam podziekowania.. Dziekuje za bardzo trafne rozlozenie na lopatki mojego tematu i analize ktora jest bardzo trafna .. Jesli masz ochote pisz jeszcze Zaraz, zaraz , a za co miałeś niby otrzymać podziękowanie? Życie wspólne nie polega na wdzięczności za spędzone dni, lata, a na wzajemnym wspieraniu. Nikt od nikogo nie ma prawa oczekiwać podziękowania. _________________Obawiać się trzeba nie tych co mają inne zdanie, lecz tych, co mają inne zdanie, ale są zbyt tchórzliwi by je wypowiedzieć. Barthez27 Dołączył: 26 Lip 2010Posty: 3 Wysłany: 2010-07-31, 00:11 fortuna napisał/a: Barthez27 napisał/a: Ja winny się czułem bardzo i wszystkom chciałem zmienić i zmieniałem robiłem co tylko chciała i ona robiła co chciała dawałem jej duza swobodę a ona jeszcze to wykorzystała/..... Wybacz ale mężczyzna nie może robić wszystkiego czego chce kobieta. To jak pantoflarz i dobre tylko na krótką metę. Musi być jakaś granica, jak i okazanie swojego ja. Barthez27 napisał/a: Ale juz tylko dla siebie nie dla małżeństwa juz nie chcę nic ratować .. Oj coś mi się wydaje że chyba sam siebie oszukujesz. Nie chcesz nic ratować a pierwszym poście piszesz coś zupełnie innego. Wobec tego jak to wytłumaczysz? Barthez27 napisał/a: Na poczatku nienawiść...straszna nienawiść ....jak mogła ,.....później juz nie a teraz to nawet myśli o pojednaniu ... mimo rozwodu... Myśli które kłebią się w głowie każdego dnia ....we śnie i w dzień.... i częściej niż okazjonalnie alkohol stany depresji... i tak to wygląda .... Jak sobie z tym poradzić ....mam "nową" kobietę ale nic do niej nie czuję tylko seks nie mógłbym jej oszukiwać więc jej powiedziałem o tym i jest ok... wspólnie spędzamy czas weekendy i w ogóle ...ale dalej myśli się kłębią i nic nie pomaga ....Jak sobie z tym wszystkim poradzić ....PISZCIE BARDZO PROSZĘ .. Barthez27 napisał/a: Razem??? Do poradni ??? Teraz???? Nigdy w zyciu !!!! Wobec tego w jakim celu napisałeś pierwszy post? Coś mi nie gra w twoich wypowiedziach. Barthez27 napisał/a: Teraz juz Znajomej tak nie traktuje jest mi blizsza oboje wiemy ze nie jestesmy i nie bedziemy para ale utrzymuje z nia staly kontakt i jest wspaniala osoba ktorej nigdy nie chcialbym zranic zreszta nie jestem tego typu facetem .. nie ja .. zawsze bylem wierny przez wszystkie lata zwiazku praktycznie nie spojrzalem na inna Ale to nie zmienia faktu że mimo wszystko jest dalej lekiem. Nie spojrzałeś ale szybko znalazłeś pocieszenie. Nie chcę być źle odebrana, ale czytając Ciebie jeszcze większych nabieram wątpliwości w twoje słowa. Barthez27 napisał/a: I wlasnie za to mam podziekowania.. Dziekuje za bardzo trafne rozlozenie na lopatki mojego tematu i analize ktora jest bardzo trafna .. Jesli masz ochote pisz jeszcze Zaraz, zaraz , a za co miałeś niby otrzymać podziękowanie? Życie wspólne nie polega na wdzięczności za spędzone dni, lata, a na wzajemnym wspieraniu. Nikt od nikogo nie ma prawa oczekiwać podziękowania. Dziękuje to ja Tobie za słuszne stwierdzenia trochę źle to ująłem pisząc.. Dlaczego napisałem pierwszy post??? Wiesz to że myśle o niej czesto choć teraz juz znacznie mniej i może nawet chcę jeszcze z nią być to nie zmienia faktu że mam zamiar kierować się w tej sprawie wyłącznie rozsądkiem i nie chce wchodzić kolejny raz do tej samej rzeki.. Następna kwestia nie uważam siebie i nigdy nie byłem pantoflarzem . Zachcianki poprostu sprawiało mi przyjemność realizowanie ich a przez to że jestem dość konserwatywny to często później szedłem na taki kompromis i rekompensaty z mojej strony tego. A ty jeśli już tak analizujesz ... to wyciągnij wnioski z tekstu i napisz co myślisz bo taką psychoanalizę ja funduję sobie prawie codziennie i do niczego mnie to nie prowadzi gdyż jeszcze nie myślę dość racjonalnie o tej sytuacji więc pisze do innych,. [ Dodano: 2010-08-03, 22:38 ] Widzisz widze za wieksza przyjemnosc sprawialo Ci bawienie sie w psychologa niz prawdziwe zyciowe podejscie ze zrozumieniem do tematu... coż zdążyłem sie przyzwyczaic "fortuna" fortuna Dołączył: 25 Lip 2010Posty: 84 Wysłany: 2010-09-25, 21:00 Barthez27 napisał/a: Widzisz widze za wieksza przyjemnosc sprawialo Ci bawienie sie w psychologa niz prawdziwe zyciowe podejscie ze zrozumieniem do tematu... coż zdążyłem sie przyzwyczaic "fortuna" Wybacz ale nie wchodziłam codziennie na forum, a później faktycznie zapomniałam o temacie. Czytałam pierwsze od góry Dziś tak przeglądając zauważyłam i przypomniałam sobie. Nie bawiłam się w psychologa a starałam się Ciebie przekonać abyś udał się do psychologa. Dyskutowałam z tobą i ukazywałam swój punkt widzenia. Dyskusję na forum można prowadzić albo za pomocą cytatu i odpowiadać albo pisać "ciągiem". Wydaje mi się, że do twojego tematu właśnie podeszłam z wielkim zrozumieniem i życiowym podejściem. Barthez27 napisał/a: A ty jeśli już tak analizujesz ... to wyciągnij wnioski z tekstu i napisz co myślisz bo taką psychoanalizę ja funduję sobie prawie codziennie i do niczego mnie to nie prowadzi gdyż jeszcze nie myślę dość racjonalnie o tej sytuacji więc pisze do innych,. Analiza hmmm to albo analiza albo przyjemność zabawy w psychologa. Wnioski z tekstu wyciągnęłam już dawno i są w moich postach. _________________Obawiać się trzeba nie tych co mają inne zdanie, lecz tych, co mają inne zdanie, ale są zbyt tchórzliwi by je wypowiedzieć. Andrzej76 Dołączył: 17 Gru 2013Posty: 1 Wysłany: 2013-12-17, 10:35 Bardzo współczuję sytuacji.. Jak już wcześniej powiedziano, jedynym lekarstwem jest czas, pogodzenie się z tym wszystkim... wizyta u terapeuty też będzie dobrym pomysłem, dzięki temu spojrzysz na to z innej perspektywy i najważniejsze, nie będziesz w sobie poszukiwał winy. _________________rozwód Warszawa kajametrowska Dołączył: 11 Lis 2013Posty: 454 Wysłany: 2014-03-31, 15:35 Ja również uważam,że powinna pomoc sesja u psychologa. Rozwód potrafi czasami powodować obniżoną samoocenę tak więc dobrze by było wybrać dobry i sprawdzony gabinet psychologiczny. Tutaj pracują w tym zakresie bardzo dobrzy specjaliści: http://psychoterapia-kiel...a-indywidualna/ - myślę, że warto jest zaufać ponieważ pozwoli nam to wyjść z kłopotów. Pozdrawiam. Rudii84 Dołączyła: 09 Mar 2014Posty: 29 Wysłany: 2014-04-30, 20:28 Temat jest trudny, bo chodzi o czyjąś codzienność. Życie mamy jedno, a czas został poświęcony komjuś, kto tego nie docenił. Wiem z doświadczenia, ze samemu ciężko sobie poradzić. Sama skorzystałam z pomocy specjalisty. Poczytaj sobie , może coś Ci pomoże i pomyśl jednak o pomocy. Nie ma się co wstydzić, tylko trzeba się podnieść. Do autora tematu. CO u Ciebie ? uknob Dołączyła: 04 Wrz 2014Posty: 35 Wysłany: 2014-09-04, 11:51 najlepsze laski na znajdziesz tam pocieszenie po zdradzie yola24 Dołączył: 22 Sie 2011Posty: 13 Wysłany: 2014-09-24, 19:08 kajametrowska napisał/a: Ja również uważam,że powinna pomoc sesja u psychologa. Rozwód potrafi czasami powodować obniżoną samoocenę tak więc dobrze by było wybrać dobry i sprawdzony gabinet psychologiczny. Nie kazdy sie nadaje na psychoterapię, wiem po sobie. Dla mnie to było po raz kolejny przezywanie wszystkiego od nowa .... bardzo mnie to rozbiło Aegnos Tytuł: Szlachta Dołączył: 09 Paź 2014Posty: 20 Wysłany: 2014-10-09, 13:48 Każda zdrada bądź rozstanie zawsze wywoła ból przynajmniej jednej ze stron. Zawsze będą jakieś niedokończone sprawy, jakieś żale, które powodują, że nie możemy sobie odpuścić. Właśnie to jest najgorsze - fakt, że choć pragniemy przestac kochać, nie potrafimy tego uczynić :< _________________Do krwi rozdrapię życie, Do szczętu je wyżyję, Zębami w dni się wpiję, Wychłeptam je żarłocznie I zacznę święte wycie. J. Tuwim ziomek12 Dołączył: 09 Lip 2014Posty: 414 Wysłany: 2015-09-14, 22:45 Trzeba być twardy i nie myśleć o tym, że życie się skóńczyło:) renia12 Dołączył: 22 Lip 2014Posty: 654 Wysłany: 2016-04-21, 13:17 Sprawdźcie sobie ofertę tej agencji detektywistycznej - www. Myślę, że warto przejrzeć ich ofertę usług, która jest naprawdę bogata. Z pewnością znajdziecie tutaj dobrą i kompleksową obsługę. Wyświetl posty z ostatnich: Nie możesz pisać nowych tematówNie możesz odpowiadać w tematachNie możesz zmieniać swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz głosować w ankietachNie możesz załączać plików na tym forumMożesz ściągać załączniki na tym forum Dodaj temat do UlubionychWersja do druku
F2an1KP. w8m8ltwngt.pages.dev/119w8m8ltwngt.pages.dev/72w8m8ltwngt.pages.dev/37w8m8ltwngt.pages.dev/3w8m8ltwngt.pages.dev/305w8m8ltwngt.pages.dev/261w8m8ltwngt.pages.dev/114w8m8ltwngt.pages.dev/51w8m8ltwngt.pages.dev/313
jak żyć po rozwodzie forum